Gdy wśród swoich znajomych płci męskiej mówię słowo „Instagram” słyszę pogardliwe parsknięcie. W ich
głowach pojawia się wizja zbiorowiska hipsterów którzy stają na krześle by
najlepiej sfotografować jedzenie które właśnie zamówili by nabijać lajki a
potem jeść zimne bo przecież w wyobraźni faceta taka osoba robi to dłużej niż
dwadzieścia minut i wybiera najlepsze zdjęcie przez jakąś godzinę.
W zasadzie jeszcze nie dawno ja też myślałam podobnie.
Jednak coś przekonało mnie do Instagrama. Co mianowicie?
Pewnego dnia będąc podczas sesji i w dołku psychicznym czytałam
gazetę i było tam by dokumentować i dzielić się rzeczami które nas
uszczęśliwiają. Bardzo spodobał mi się ten pomysł. Co jakiś czas publikowałam
na Facebooku tego typu rzeczy jednak nie
chciałam nikomu zaśmiecać tablicy zdjęciami z rysowania czy robienia obiadu – w
moim kręgu znajomych uchodziło to za nie najmądrzejsze zachowanie. Nie wiele
myśląc założyłam konto na Instagramie – na próbę. I wpadłam.
Może przedstawię kilka konkretnych powodów dlaczego się w
nim tak zakochałam?
- Hashtagi! O ile jest to forma ekspresji w innych miejscach wkurzająca to jednak tutaj ma swoje uzasadnienie. Przeglądając hashtagi możemy znaleźć miejsca i użytkowników, których zdjęcia nam się podobają. Możemy dostawać lajki i się cieszyć z tego prostego faktu. Możemy napisać śmieszny hashtag i się cieszyć że jesteśmy tacy zabawni. Możemy znaleźć taki, którego prawie nikt nie używa (np. ja wynalazłam #legsforpeople).
- Nikt nas nie hejtuje! Może to dlatego że na Instagramie nie jestem popularna ale od nikogo nie usłyszałam słowa hejtu ani krytyki. Jeśli chcemy polepszyć sobie samoocenę lub nastrój po ciężkim dniu to jest to sposób skuteczny i natychmiastowy.
- Możliwość kontaktu z osobami które podziwiamy – czy to nie ciekawe że możemy zobaczyć codzienne życie osoby którą znamy tylko z telewizji/ bloga/ youtuba? W jednej chwili widzimy ta osobę odstawioną w jakimś serialu a w drugiej lajkujemy jej selfie bez makijażu lub zdjęcie stopy z nowym lakierem na paznokciach. Dla mnie było to zupełnie nowe doświadczenie.
- Instagram pomógł mi napisać pracę z pewnego dodatkowego przedmiotu na moich studiach. Pisałam o codziennym życiu i rutynie oraz dwojakości podejścia do niej ludzi. Narzeka się na rutynę ale też, na właśnie takich portalach społecznościowych, ludzie próbują ją udoskonalić i pokazać innym „zobaczcie, jak zajebiście żyję!”. Czy to nie jest ciekawe i zajebiste? Próbujemy lepiej żyć by się tym podzielić i przy okazji robimy dla siebie coś dobrego i poprawiamy sobie nastrój. Z pracy dostałam piątkę.
- JEDZENIE! Co prawda zdjęcia zawierające hashtag #foodporn są czasami bolesne gdy lodówka pusta, a nogi bolą i nie chce się iść do sklepu jednak czuję tą motywację do gotowania, przyrządzania. Próbuję zrobić sobie coś zdrowego, smacznego i estetycznego a normalnie stałabym przy lodówce i wpieprzała kawałki szynki i sera bo nie chce mi się zrobić kanapki.
Oczywiście Instagram ma też
swoje wady. Choćby utrudnione korzystanie z niego z komputera. Brak możliwości
wysyłania prywatnych wiadomości. To, że nie na wszystkich telefonach działa, a bez kompatybilnego telefonu nie jesteśmy w stanie
z niego korzystać.
Podsumowując – polecam Instagrama z całego serca.
Mój instagram: https://instagram.com/pandayoubitch/
Mój instagram: https://instagram.com/pandayoubitch/
Super notka! Mam to samo ;)
OdpowiedzUsuńFlosska
Fajnie sie czyta :)
OdpowiedzUsuńMoj ulubieny hasztag #zawszespoko xD
Czekam na dalsze wpisy :*