czwartek, 17 marca 2016

Stephen King „Mroczna wieża” – Tom trzeci, Zdrada



Roland, you had one job! 
Naszym nastoletnim bohaterom nie bez trudu udało się wrócić do domu. Cuthbert i Alain oficjalnie zostali rewolwerowcami bez przechodzenia specjalnego testu, dzięki czemu zostają obiektem nienawiści młodszych kandydatów na rewolwerowców. Nasza dwójka ma jednak większy problem niż okazjonalne obrzucanie kamieniami przez gówniarzy, a mianowicie głównego bohatera (jakby on kiedykolwiek problemem nie był…). Nasz młody Roland ukrywa się w komnacie, wciąż bawi się swoją magiczną kulą i pozwala ponieść się dziwnym wizjom. Gdy niemal zabija jednego z przyjaciół, pozwala zabrać ją od siebie lecz chyba każdy czytelnik już wie, że jest to strzelba Czechowa tego tomu. 

Tymczasem w Gilead nastały niespokojne czasy. Dla wszystkich jest oczywiste, że ktoś jest zdrajcą dybiącym na życie ojca Rolanda i na całe miasto. Tylko kto? Co knuje? Kto umrze? Gdzie tym razem zwali sprawę główny bohater?
W tym tomie przyjdzie nam zobaczyć znów Gilead i okoliczne wioski, gdzie w brudnych oberżach knują ci źli. Będziemy mogli zobaczyć mroczną wizję Rolanda ukazaną mu przez magiczną kulę. Możemy śledzić wydarzenia, o których nie wiedzą główni bohaterowie, i które doprowadzą do dość ponurego finału. Poznamy też bohaterkę, którą chętnie bym widziała na protagonistkę tej historii zamiast Rolanda. 
 
Feministka w Gilead... Skąd w ogóle pomysł, że kobieta nie może być rewolwerowcem? Przecież nie strzela się penisem...
Aileen od razu mnie kupiła męskim ubiorem oraz marzeniami o byciu rewolwerowcem. Nie wykazywała zainteresowania małżeństwem z Rolandem, umiała wykraść broń oraz udowodniła nią swoje umiejętności. Także przysięga rewolwerowców o „niezapominaniu oblicza swojego ojca” zyskała w jej wykonaniu (mówiła o obliczu swojej matki) w końcu jakąś głębię: może dlatego, że ona powiedziała to tylko raz, nie będąc pewna czy jej marzenia o byciu rewolwerowcem w ogóle mogą się spełnić. Scena naprawdę dobrze napisana i wzruszająca. Niestety, Aileen pada ofiarą syndromu Rolanda – z niewiadomych powodów na jego widok miękną jej kolana, chociaż wcześniej małżeństwem z nim w ogóle nie była zainteresowana. 
 
Kiedy nie dasz warda w krzaki to tak jest...
Sam Roland wypada w tym tomie trochę inaczej niż zwykle. W pewnych momentach zdarzało mi się go nawet prawie lubić, np. kiedy był gotowy wspierać Aileen w drodze do jej marzeń. Innym razem sprawiał negatywne wrażenie – krytykując swoich przyjaciół za gadanie o dziewczynach, że przecież to takie niepoważne. Tak, wiemy, Roland swoje przeżył (część przez własną głupotę, ale jednak), jednak krytykowanie przyjaciół, który cały czas z nim byli (często prawie przepłacając to życiem) wydała mi się nie na miejscu. Umówmy się, wiecznie niezadowolony piętnastolatek nie jest zbyt zachęcającą postacią, przykro mi. Rolanda również dobija akcja ostatnich stron komiksu. Takie rozwiązanie sprawy było, rzeczywiście, dość oczywiste, jednak mimo wszystko frustrujące.
Reszta bohaterów zachowuje się bez specjalnych zmian w stosunku do poprzednich tomów, a nawet jeśli to wolę tego nie zdradzać by niepotrzebnie nie spoilerować. Akcja idzie szybko i w miarę sprawnie, wszędzie czujemy pewne poczucie zagrożenia, skąd nadejdzie cios wrogów Gilead? 
To nie Roland. A szkoda.

Pragnę tu zauważyć, że komiks robi się tutaj nieco bardziej brutalny chociaż i tak najbardziej okrutne sceny zostają jedynie wspomniane, a nie pokazane. Kreska nadal jest dobra i ma to coś. Wiem, że nie jest to temat na tą recenzję, ale następny tom już przeze mnie oględnie obejrzany. Jest inaczej (gorzej) rysowany i obawiam się, że Zdrada będzie ostatnim tomem który dostaje ode mnie pięć za kreskę.


Przejdźmy do końcowej oceny:
Świat przedstawiony: 5/5
Kreska: 5/5
Fabuła: 3/5
Bohaterowie: 3/5
Ogólne wrażenie: 4/5
Postaram się jak najszybciej przeczytać Upadek Gilead. Recenzja już wkrótce! 
Jedzie ktoś na Pyrkon?

4 komentarze:

  1. Ja jadę na Pyrkon! ;D

    Czekam na kolejną notkę i trzymam kciuki, aby Twoja psychika wytrzymała następne części <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O fabule na razie się nie wypowiem, ale kreska wygląda super!

    OdpowiedzUsuń
  3. King zawsze potrafi mrocznie nastraszyć i odpowiednio nastawić - zwłaszcza późnym wieczorem i w nocy :D

    OdpowiedzUsuń